Nowa ścieżka koreańskiego giganta
Dla wielu z nas KIA to marka produkująca samochody hatchbacki i SUVy całkiem dobrej jakości w relatywnie dobrych cenach. Myślę, że do 2017 roku, nie było osoby, która mogłaby przypuszczać, że południowo-koreański koncern wypuści na rynek potężną „wyścigówkę”.
KIA Stinger GT to dla firmy, która specjalizowała się w produkowaniu samochodów głównie rodzinnych lub wyżej wspomnianych przeze mnie hatchbacków, krok w nieznane jak dotąd tereny. Tereny mocno wymagające i pełne wybredniejszych klientów. Segment samochodów sportowych to zawsze wizytówka marki, pomimo że liczbami dotyczącymi sprzedaży są daleko w polu poza innymi segmentami.
Stinger = supersamochód?
Pod maską Stingera GT drzemie 3,3-litrowy, 366 konny silnik V6. W efekcie po naciśnięciu gazu w akompaniamencie gardłowego pomruku z wydechu i rozbudzeniu potężnej V6 Stinger znika. W prowadzeniu samochód jest bardzo zwinny i doskonale trzyma się drogi pomimo prawie dwóch ton wagi.
Kia Stinger ma niebotyczne przyspieszenie. Najlepsi koreańscy inżynierowie robili co w ich mocy, aby wycisnąć z ich dzieła wszystko, co najlepsze. Na powyższym filmiku testowym doskonale widać, jak wysokim momentem obrotowym dysponuje Stinger GT. Grzechem byłoby nie powiedzieć, ze pod tym względem niezbyt odstaje od swoich popularnych braci z Włoch czy Niemiec.
Podsumowując, trzeba powiedzieć otwarcie, że Kia tym modelem pokazuje się z zupełnie innej strony. Marka kojarzona głównie z dość budżetowymi hatchbackami i plastikowym wnętrzem udowadnia, że ma potencjał na stworzenie dobrego i bardzo dobrze wyglądającego samochodu z potężnym silnikiem. Jedynym mankamentem może być cena czyli około 200 tysięcy złotych.